Pisząc ten wpis, wracam z podróży i „w chmurach”
rozmyślam nad minionym rokiem.
Co
zrobiłem dobrze a co zawaliłem? Czy to był udany rok? Co bym w nim zmienił?
Na te
pytania postaram się dzisiaj odpowiedzieć.
Jaki był 2014 rok?
Rok 2014 był dla mnie niezwykle ciężki.
To rok sukcesów i porażek, szczęścia i tragedii
oraz walki o to, co najważniejsze.
Wydarzenia
minionego roku wywarły na mnie silne piętno i spowodowały, że zmieniłem
podejście do życia.
Okazuje
się, że świat może nam się zawalić z dnia na dzień, o czym niemal przekonałem
się w połowie roku.. Dlatego też pierwszym celem powinno być dla nas słynne
„Carpe di em”. Powinniśmy cieszyć się każdym dniem i żyć tak, jakby następnego
dnia miało już nie być.
Takie
podejście jest niesamowicie ciężko osiągnąć oszczędnej osobie prowadzącej blog
finansowy ;-)
W końcu
powinienem Was przekonywać do tego, że warto oszczędzać i prowadzić budżet
domowy. Jednocześnie sam przestałem poniekąd go prowadzić (od sierpnia robię
wyłącznie podsumowania finansowe bez raportowania wydatków).
Plany na 2014 rok
Cele na 2014 rok obejmowały:
- cel podstawowy – własne „M”. Został on przeniesiony z 2013 roku na 2014 rok. Wszystko za sprawą spodziewanego wtedy dziecka.
- oszczędzanie – żeby każdy kolejny rok nie był gorszy niż poprzedni.
- zmiana pracy – przeniesiony z 2013 roku
- rozpoczęcie oszczędzania na emeryturę
- sumienne prowadzenie budżetu domowego (z usprawnieniami, tj. podziałem na kategorie wydatków)
- nowy projekt www
- aktywność fizyczna, zrzucenie kilku kilogramów
Rozliczenie z w/w celów na 2014 rok
Własne „M”
Udało
się, cel osiągnięty. W marcu bank
dokonał przelewu i staliśmy się właścicielami (jeszcze wspólnie z bankiem :-))
naszego M3. Na temat poszukiwań pisałem tutaj.
Udało nam się znaleźć 3-pokojowe mieszkanie z rynku wtórnego, lata 2000.
Wciąż
nie mogę się nadziwić, dlaczego lwia część naszego społeczeństwa kupuje nowe,
droższe mieszkania? Moglibyśmy postąpić tak samo. Kupić mieszkanie oddalone o
500 metrów od naszego. Cena podobnego lokum byłaby wyższa o ok. 40.000 zł. Dodatkowo
musielibyśmy wydać kolejne 40.000 – 60.000 zł na jego urządzenie. Razem koszt mieszkania z rynku pierwotnego
byłby wyższy o niemal 100.000 zł!!!
Co
więcej, na mieszkanie musielibyśmy jeszcze czekać ok 12 miesięcy, a do czasu
przeprowadzki ponosić podwójny koszt: kredytu lub utraconych odsetek po
przelewie wkładu własnego i wynajmu.
Tymczasem,
do kupionego przez nas mieszkania mogliśmy wprowadzić się jeszcze przed
finalizacją kredytu ;-) Dzięki temu oszczędziliśmy kilka tysięcy złotych.
Zobacz
też:
Oszczędzanie
Jako,
że jestem osobą oszczędną, to zawsze udawało mi się odłożyć nieco grosza.
W 2014
roku, oszczędności z tytułu odsetek niemal całkowicie zniknęły z naszego
budżetu. Wszystko rzecz jasna z powodu przeznaczenie niemal wszystkich
oszczędności na wkład własny w mieszkanie.
Nie omieszkałem skorzystać z wszystkich ciekawych promocji bankowych i nie tylko, które opisywałem na "Jak oszczędzić.pl".
Na
szczęście tuż po przeprowadzce powróciliśmy do etapu oszczędzania i odbudowania
funduszu bezpieczeństwa. Przez pół roku postanowiłem część oszczędności
wykorzystać na nadpłacanie kredytu. Nadpłaty
zarzuciłem po spadku stóp procentowych - nasz kredyt oprocentowany jest obecnie
na 3,31% i nadpłata jest moim zdaniem bez sensu. Kapitał postanowiłem
zainwestować w obligacje korporacyjne (patrz wpisy na blogu).
Podsumowując:
Cel oszczędzania udało się osiągnąć.
W największej mierze przyczyniło się do tego dziecko, które przyszło na świat w
połowie roku ;-). Jest to zarazem nasze największe szczęście. Polecam wszystkim
niezdecydowanym.
Zmiana pracy
Tutaj też się udało. Poniekąd to praca
znalazła mnie a nie ja pracę. Znajomy z poprzedniej firmy wciągnął mnie do
nowej, będącej „start up'em”. Firma wciąż się rozwija. Jak rozpocząłem pracę,
to liczyła ona zaledwie kilka osób. Dzisiaj jest to już kilkadziesiąt osób i
dalsze perspektywy rozwoju.
Nowa
praca wiązała się z naprawdę wytężoną
pracą (w tym z wieloma nadgodzinami). To dzięki niej założyłem działalność gospodarczą
i częściowo przeszedłem na swoje.
Zmiana
pracy pozwoliła mi na niesamowity rozwój. Nowe wyzwania obejmowały m.in.: prowadzenie
projektu, kontaktowanie się z klientem, zagraniczne podróże służbowe, zarządzanie
pracą kilku inżynierów.
Nigdy bym
tego nie osiągnął, pracując nadal w korporacji.
Rozpoczęcie oszczędzania na emeryturę
Do
spełnienia tego punktu przyczyniła się nowa praca i niskie składki ZUS.
Zainteresowani wiedzą, że niski ZUS to przede wszystkim brak składek
emerytalnych.
Dlatego
też przy zmianie formie zatrudnienia
musimy je sobie doliczyć do wynagrodzenia netto!!! Część osób nie zdaje
sobie z tego sprawy, a pracodawcy skrzętnie to wykorzystują. Za 30 lat moglibyśmy
się obudzić z ręką w nocniku po otrzymaniu wyliczeń emerytury z ZUS.
Kroki w
tym celu poczyniłem dopiero w grudniu. Na III filar odłożyłem 9.000 zł.
Pieniądze ulokowałem w obligacje korporacyjne. Cel zaliczony.
Prowadzenie budżetu domowego
Cel zaliczony połowicznie. Po
zdarzeniach z lipca, które wywróciły nasze życie do góry nogami, zrezygnowałem
z czasu poświęcanego na prowadzenie budżetu domowego.
Ostatnie trzy miesiące to
już tylko spisywanie i podsumowywanie stanu oszczędności w poszczególnych
bankach, bez spisywania wydatków każdego z nas.
W planach
mam większe zmiany i odważne decyzje, ale to już opiszę we wpisie o planach na
ten rok.
Nowy projekt www
Pomysł
miałem taki, żeby w nieokreślonej przyszłości móc rzucić etat i zająć się
prowadzeniem własnego e-biznesu. Kolejny projekt miał ułatwić ten cel.
Tutaj
poniekąd się udało. Wystartowałem z nową stroną, prowadząc jednocześnie
pozostałe strony w miarę regularnie. Pomijam ten blog, na który brak mi pomysłu
i czasu.
Już
niedługo start kolejnej strony, z którą wiążę duże nadzieje. Trzymajcie kciuki!
Docelowo,
chcę ograniczyć liczbę stron do 3 – 4, przynoszących w miarę regularne dochody i frajdę z pisania. Jednym słowem będą to strony będące w strefie moim zainteresowań i hobby.
Aktywność fizyczna
Ostatni
cel to kompletna porażka, więcej w dalszej części wpisu. Trochę niby
pojeździłem rowerem do pracy. Jednak w skali całego roku była to kompletna
klapa.
Co zawaliłem?
Po
pierwsze zawaliłem nieco sprawę z wpisem na temat planów na 2014 rok. Te
spisałem dopiero teraz.
Na myśl
przychodzą mi trzy rzeczy:
Pierwsza
to zupełny brak ruchu (roweru,
siłowni, basenu, biegania, ćwiczeń i innych). 2014 rok był tragiczny pod tym
względem.
Ta rzecz boli mnie chyba najbardziej. Pojawiło się kilka dodatkowych
kilogramów. A przecież zdrowie powinno być najważniejsze! Na szczęście nie ma
jeszcze tragedii i do nadwagi trochę brakuje ;-).
Druga to zaniedbanie rodziny.
Bardzo źle się z tym czuję. Pracoholizm
spowodował, że najpierw przez 9 godzin byłem w pracy, a po powrocie siadałem do
komputera i pracowałem kolejne 2-4 godziny.
To był szalony rok pod tym
względem i trzeba to zmienić.
Rozluźnienie w pracy przyszło dopiero w
listopadzie i grudniu. Wykorzystałem ten fakt i wziąłem sobie 3 tygodnie urlopu
na przełomie roku, nadrabiając relacje rodzinne. Udało się ten czas w miarę
dobrze wykorzystać i nauczyć naszego małego szkraba raczkowania :-)
Dziecko to
naprawdę wiele radochy. Polecam wszystkim, którzy jeszcze nie mają dzieci.
Oczywiście jest też zmęczenie, chroniczny brak snu. Jednak jeden uśmiech
dziecka z samego rana wszystko wynagradza! Aż chce się wtedy żyć.
Trzecia. Niepowodzenie projektu www.
Oprócz
trzech stron, o których wiecie z comiesięcznych podsumowań, prowadzę jeszcze
dwie inne. Teraz pracuję nad kolejną … która na szczęście ma w założeniu nie
wymagać ode mnie dużego nakładu sił. Niestety ale jest tego za dużo.
Właśnie
gdzieś przeczytałem podsumowanie, że najwyższy czas na zamknięcie „nierentownych”
projektów i uwolnienie w ten sposób trochę czasu.
Co zrobiłem dobrze?
Przede
wszystkim udało się osiągnąć większość celów postawionych sobie w zeszłym roku.
Ostatecznie można powiedzieć, że był to dobry, choć niezwykle pracowity rok.
Dał mi on dużo do myślenia i mam nadzieję, że obecne plany obrócę w czyn w 2015
roku.
Co dalej z „Drogą do własnego M”?
Jak
pewnie zauważyliście, w zeszłym roku na blogu pojawiały się niemal wyłącznie
miesięczne podsumowania i kilka wpisów o inwestycjach w pożyczki i obligacje.
Poniekąd
fakt ten wynika z tego, że na początku roku sfinalizowaliśmy zakup
mieszkania, czyli tytułowego, własnego M. Jednak to jeszcze nie koniec
drogi do własnego M.
Bloga
nie zamierzam zamykać do czasu rzeczywistego spłacenia całego mieszkania. A do
tego jeszcze trochę drogi zostało …
Blog
chciałbym zamknąć dużym wpisem „Moja
droga do własnego M” opisującym wszystkie moje trudy i ciężką pracę, dzięki
którym zdobyłem upragnione mieszkanie. Pokazując tym samym, że przy wytrwałości
da się osiągnąć postanowione cele.
Pytanie,
co będzie się pojawiać na blogu do tego czasu?
No
właśnie na to nie mam jeszcze pomysłu. Myślałem nad poradnikami i mam już nawet
przygotowane części wpisów. Niestety ten brak czasu ...
7 komentarze :
Wielkie dzięki za konstruktywne ( jak zawsze ) podsumowanie ! Szacunek za pracę wykonaną i rozwój, oby ten rok był dla Ciebie kolejnym pozytywnym krokiem w życiu.
Od siebie dodam, że mi również urodził się nowy mały członek rodziny w tym roku i podobnie jak Ty często dużo pracowałem, więc jedyne co mogę powiedzieć to - proszę pamiętaj, że ten mały człowiek będzie dorastał tylko raz, praca zawsze będzie ta czy inna, a Ty nigdy nie nadrobisz, ani nie powrócisz do czasu, kiedy Twój mały bobek miał 1,2,3 latka... ważne, żebyś nie żałował straconego na pracę czasu i żeby on na tym nie ucierpiał przez zmniejszone relacje z ukochanym tatą.
bardzo fajny wpis podsumowujący rok, i gratuluję własnego "m" :)
Świetne podsumowanie. I gratuluje ze udało się osiągnąć zamierzone cele.
Akurat z dzieckiem spędzam dużo czasu. Co więcej podczas pobytu żony w szpitalu zajmowałem się nim sam przez prawie 10 dni.
Osobiście nie robię żadnego podsumowania roku, co było to było, jednakże nie krytykuje ludzi są innego zdania. Gratulacje z nabycia nowego mieszkania:)
Mam nadzieje na częstsze wpisy bo sam mam podobną sytuację jak Ty i twój blog jest dla mnie tak jak by wsparciem.
też oczywiście gratuluję :) u mnie niestety troszkę gorzej wyglądało takie podsumowanie, mniej udało się odhaczyć, ale to nic, myślę, że w tym roku resztę nadrobię do czerwca :D pozdrawiam – dotyczy posta: Podsumowanie 2014 roku
Prześlij komentarz