niedziela, 25 stycznia 2015

Podsumowanie 2014 roku


Pisząc ten wpis, wracam z podróży i „w chmurach”  rozmyślam nad minionym rokiem. 
Co zrobiłem dobrze a co zawaliłem? Czy to był udany rok? Co bym w nim zmienił?
Na te pytania postaram się dzisiaj odpowiedzieć.


Jaki był 2014 rok?


Rok 2014 był dla mnie niezwykle ciężki. To rok sukcesów i porażek, szczęścia i tragedii oraz walki o to, co najważniejsze.
Wydarzenia minionego roku wywarły na mnie silne piętno i spowodowały, że zmieniłem podejście do życia.
Okazuje się, że świat może nam się zawalić z dnia na dzień, o czym niemal przekonałem się w połowie roku.. Dlatego też pierwszym celem powinno być dla nas słynne „Carpe di em”. Powinniśmy cieszyć się każdym dniem i żyć tak, jakby następnego dnia miało już nie być.
Takie podejście jest niesamowicie ciężko osiągnąć oszczędnej osobie prowadzącej blog finansowy ;-) 
W końcu powinienem Was przekonywać do tego, że warto oszczędzać i prowadzić budżet domowy. Jednocześnie sam przestałem poniekąd go prowadzić (od sierpnia robię wyłącznie podsumowania finansowe bez raportowania wydatków).


Plany na 2014 rok

Cele na 2014 rok obejmowały:
  • cel podstawowy – własne „M”. Został on przeniesiony z 2013 roku na 2014 rok. Wszystko za sprawą spodziewanego wtedy dziecka.
  • oszczędzanie – żeby każdy kolejny rok nie był gorszy niż poprzedni.
  • zmiana pracy – przeniesiony z 2013 roku
  • rozpoczęcie oszczędzania na emeryturę
  • sumienne prowadzenie budżetu domowego (z usprawnieniami, tj. podziałem na kategorie wydatków)
  • nowy projekt www
  • aktywność fizyczna, zrzucenie kilku kilogramów


Rozliczenie z w/w celów na 2014 rok


Własne „M”
Udało się, cel osiągnięty. W marcu bank dokonał przelewu i staliśmy się właścicielami (jeszcze wspólnie z bankiem :-)) naszego M3. Na temat poszukiwań pisałem tutaj. Udało nam się znaleźć 3-pokojowe mieszkanie z rynku wtórnego, lata 2000.
Wciąż nie mogę się nadziwić, dlaczego lwia część naszego społeczeństwa kupuje nowe, droższe mieszkania? Moglibyśmy postąpić tak samo. Kupić mieszkanie oddalone o 500 metrów od naszego. Cena podobnego lokum byłaby wyższa o ok. 40.000 zł. Dodatkowo musielibyśmy wydać kolejne 40.000 – 60.000 zł na jego urządzenie. Razem koszt mieszkania z rynku pierwotnego byłby wyższy o niemal 100.000 zł!!!
Co więcej, na mieszkanie musielibyśmy jeszcze czekać ok 12 miesięcy, a do czasu przeprowadzki ponosić podwójny koszt: kredytu lub utraconych odsetek po przelewie wkładu własnego i wynajmu.
Tymczasem, do kupionego przez nas mieszkania mogliśmy wprowadzić się jeszcze przed finalizacją kredytu ;-) Dzięki temu oszczędziliśmy  kilka tysięcy złotych.
Zobacz też:

Oszczędzanie
Jako, że jestem osobą oszczędną, to zawsze udawało mi się odłożyć nieco grosza.
W 2014 roku, oszczędności z tytułu odsetek niemal całkowicie zniknęły z naszego budżetu. Wszystko rzecz jasna z powodu przeznaczenie niemal wszystkich oszczędności na wkład własny w mieszkanie. 
Nie omieszkałem skorzystać z wszystkich ciekawych promocji bankowych i nie tylko, które opisywałem na "Jak oszczędzić.pl".
Na szczęście tuż po przeprowadzce powróciliśmy do etapu oszczędzania i odbudowania funduszu bezpieczeństwa. Przez pół roku postanowiłem część oszczędności wykorzystać na  nadpłacanie kredytu. Nadpłaty zarzuciłem po spadku stóp procentowych - nasz kredyt oprocentowany jest obecnie na 3,31% i nadpłata jest moim zdaniem bez sensu. Kapitał postanowiłem zainwestować w obligacje korporacyjne (patrz wpisy na blogu).
Podsumowując: Cel oszczędzania udało się osiągnąć. W największej mierze przyczyniło się do tego dziecko, które przyszło na świat w połowie roku ;-). Jest to zarazem nasze największe szczęście. Polecam wszystkim niezdecydowanym.

Zmiana pracy
Tutaj też się udało. Poniekąd to praca znalazła mnie a nie ja pracę. Znajomy z poprzedniej firmy wciągnął mnie do nowej, będącej „start up'em”. Firma wciąż się rozwija. Jak rozpocząłem pracę, to liczyła ona zaledwie kilka osób. Dzisiaj jest to już kilkadziesiąt osób i dalsze perspektywy rozwoju.
Nowa praca wiązała się z naprawdę wytężoną pracą (w tym z wieloma nadgodzinami). To dzięki niej założyłem działalność gospodarczą i częściowo przeszedłem na swoje.
Zmiana pracy pozwoliła mi na niesamowity rozwój. Nowe wyzwania obejmowały m.in.: prowadzenie projektu, kontaktowanie się z klientem, zagraniczne podróże służbowe, zarządzanie pracą kilku inżynierów.
Nigdy bym tego nie osiągnął, pracując nadal w korporacji.

Rozpoczęcie oszczędzania na emeryturę
Do spełnienia tego punktu przyczyniła się nowa praca i niskie składki ZUS. Zainteresowani wiedzą, że niski ZUS to przede wszystkim brak składek emerytalnych.
Dlatego też przy zmianie formie zatrudnienia musimy je sobie doliczyć do wynagrodzenia netto!!! Część osób nie zdaje sobie z tego sprawy, a pracodawcy skrzętnie to wykorzystują. Za 30 lat moglibyśmy się obudzić z ręką w nocniku po otrzymaniu wyliczeń emerytury z ZUS.
Kroki w tym celu poczyniłem dopiero w grudniu. Na III filar odłożyłem 9.000 zł. Pieniądze ulokowałem w obligacje korporacyjne. Cel zaliczony.

Prowadzenie budżetu domowego
Cel zaliczony połowicznie. Po zdarzeniach z lipca, które wywróciły nasze życie do góry nogami, zrezygnowałem z czasu poświęcanego na prowadzenie budżetu domowego. 
Ostatnie trzy miesiące to już tylko spisywanie i podsumowywanie stanu oszczędności w poszczególnych bankach, bez spisywania wydatków każdego z nas.
W planach mam większe zmiany i odważne decyzje, ale to już opiszę we wpisie o planach na ten rok.

Nowy projekt www
Pomysł miałem taki, żeby w nieokreślonej przyszłości móc rzucić etat i zająć się prowadzeniem własnego e-biznesu. Kolejny projekt miał ułatwić ten cel.
Tutaj poniekąd się udało. Wystartowałem z nową stroną, prowadząc jednocześnie pozostałe strony w miarę regularnie. Pomijam ten blog, na który brak mi pomysłu i czasu.
Już niedługo start kolejnej strony, z którą wiążę duże nadzieje. Trzymajcie kciuki!
Docelowo, chcę ograniczyć liczbę stron do 3 – 4, przynoszących w miarę regularne dochody i frajdę z pisania. Jednym słowem będą to strony będące w strefie moim zainteresowań i hobby.

Aktywność fizyczna
Ostatni cel to kompletna porażka, więcej w dalszej części wpisu. Trochę niby pojeździłem rowerem do pracy. Jednak w skali całego roku była to kompletna klapa.


Co zawaliłem?

Po pierwsze zawaliłem nieco sprawę z wpisem na temat planów na 2014 rok. Te spisałem dopiero teraz.

Na myśl przychodzą mi trzy rzeczy:
Pierwsza to zupełny brak ruchu (roweru, siłowni, basenu, biegania, ćwiczeń i innych). 2014 rok był tragiczny pod tym względem. 
Ta rzecz boli mnie chyba najbardziej. Pojawiło się kilka dodatkowych kilogramów. A przecież zdrowie powinno być najważniejsze! Na szczęście nie ma jeszcze tragedii i do nadwagi trochę brakuje ;-).

Druga to zaniedbanie rodziny
Bardzo źle się z tym czuję. Pracoholizm spowodował, że najpierw przez 9 godzin byłem w pracy, a po powrocie siadałem do komputera i pracowałem kolejne 2-4 godziny. 
To był szalony rok pod tym względem i trzeba to zmienić. 
Rozluźnienie w pracy przyszło dopiero w listopadzie i grudniu. Wykorzystałem ten fakt i wziąłem sobie 3 tygodnie urlopu na przełomie roku, nadrabiając relacje rodzinne. Udało się ten czas w miarę dobrze wykorzystać i nauczyć naszego małego szkraba raczkowania :-) 
Dziecko to naprawdę wiele radochy. Polecam wszystkim, którzy jeszcze nie mają dzieci. Oczywiście jest też zmęczenie, chroniczny brak snu. Jednak jeden uśmiech dziecka z samego rana wszystko wynagradza! Aż chce się wtedy żyć.

Trzecia. Niepowodzenie projektu www.
Oprócz trzech stron, o których wiecie z comiesięcznych podsumowań, prowadzę jeszcze dwie inne. Teraz pracuję nad kolejną … która na szczęście ma w założeniu nie wymagać ode mnie dużego nakładu sił. Niestety ale jest tego za dużo. 
Właśnie gdzieś przeczytałem podsumowanie, że najwyższy czas na zamknięcie „nierentownych” projektów i uwolnienie w ten sposób trochę czasu.


Co zrobiłem dobrze?

Przede wszystkim udało się osiągnąć większość celów postawionych sobie w zeszłym roku. Ostatecznie można powiedzieć, że był to dobry, choć niezwykle pracowity rok. Dał mi on dużo do myślenia i mam nadzieję, że obecne plany obrócę w czyn w 2015 roku.


Co dalej z „Drogą do własnego M”?


Jak pewnie zauważyliście, w zeszłym roku na blogu pojawiały się niemal wyłącznie miesięczne podsumowania i kilka wpisów o inwestycjach w pożyczki i obligacje.
Poniekąd fakt ten wynika z tego, że na początku roku sfinalizowaliśmy zakup mieszkania, czyli tytułowego, własnego M. Jednak to jeszcze nie koniec drogi do własnego M.
Bloga nie zamierzam zamykać do czasu rzeczywistego spłacenia całego mieszkania. A do tego jeszcze trochę drogi zostało …
Blog chciałbym zamknąć dużym wpisem „Moja droga do własnego M” opisującym wszystkie moje trudy i ciężką pracę, dzięki którym zdobyłem upragnione mieszkanie. Pokazując tym samym, że przy wytrwałości da się osiągnąć postanowione cele.
Pytanie, co będzie się pojawiać na blogu do tego czasu?
No właśnie na to nie mam jeszcze pomysłu. Myślałem nad poradnikami i mam już nawet przygotowane części wpisów. Niestety ten brak czasu ...


Zachęcam do komentowania!

7 komentarze :

Unknown pisze...

Wielkie dzięki za konstruktywne ( jak zawsze ) podsumowanie ! Szacunek za pracę wykonaną i rozwój, oby ten rok był dla Ciebie kolejnym pozytywnym krokiem w życiu.

Od siebie dodam, że mi również urodził się nowy mały członek rodziny w tym roku i podobnie jak Ty często dużo pracowałem, więc jedyne co mogę powiedzieć to - proszę pamiętaj, że ten mały człowiek będzie dorastał tylko raz, praca zawsze będzie ta czy inna, a Ty nigdy nie nadrobisz, ani nie powrócisz do czasu, kiedy Twój mały bobek miał 1,2,3 latka... ważne, żebyś nie żałował straconego na pracę czasu i żeby on na tym nie ucierpiał przez zmniejszone relacje z ukochanym tatą.

Marcin pisze...

bardzo fajny wpis podsumowujący rok, i gratuluję własnego "m" :)

Rafał pisze...

Świetne podsumowanie. I gratuluje ze udało się osiągnąć zamierzone cele.

Darek M.W. pisze...

Akurat z dzieckiem spędzam dużo czasu. Co więcej podczas pobytu żony w szpitalu zajmowałem się nim sam przez prawie 10 dni.

piotr pisze...

Osobiście nie robię żadnego podsumowania roku, co było to było, jednakże nie krytykuje ludzi są innego zdania. Gratulacje z nabycia nowego mieszkania:)

Alexander pisze...

Mam nadzieje na częstsze wpisy bo sam mam podobną sytuację jak Ty i twój blog jest dla mnie tak jak by wsparciem.

nikolek pisze...

też oczywiście gratuluję :) u mnie niestety troszkę gorzej wyglądało takie podsumowanie, mniej udało się odhaczyć, ale to nic, myślę, że w tym roku resztę nadrobię do czerwca :D pozdrawiam – dotyczy posta: Podsumowanie 2014 roku

Prześlij komentarz