Źródło: www.edulandia.pl
Z powodu, że właśnie przyszło mi spłacać kredyt studencki zaciągnięty już prawie 5 lat temu, postanowiłem opisać swoje doświadczenia z nim związane.
Cel jego zaciągnięcia był prosty – w razie problemów finansowych miał dla mnie stanowić dodatkowy dochód w trakcie studiów (poza tym od rodziców i w własnej pracy). Jak się później okazało, przyszło mi po niego sięgnąć kilka-kilkanaście razy.
Założenie było takie, że wykorzystana część kredytu zostanie szybko odrobiona poprzez zyski z odsetek i inwestycji.
Niestety jak to zazwyczaj bywa, tak się nie stało. Moja wiedza na temat oszczędzania w tamtym okresie była na niskim poziomie. Również mobilizacja co do oszczędzania oraz oddzielenie tych środków od pieniędzy na codzienne wydatki nie przebiegło pomyślnie.
Teraz po latach się zastanawiam, gdzie się podziała spora część tych pieniędzy?
Ciężko się dokładnie doliczyć pieniędzy. Na pewno sporo tych pieniędzy została przejedzona/przepita w trakcie studiów. Jak już pisałem, bywało, że musiałem sięgać po oszczędności.
Część wykorzystałem na zakup samochodu tuż przed obroną pracy magisterskiej. Sam zakup ze względu na pośpiech nie był udany. Na wymagane naprawy poszły kolejne pieniądze, a potem jeszcze więcej pieniędzy. Niestety muszę się zgodzić ze stwierdzeniem, że samochód to skarbonka bez dna. Szczególnie jak kupuje się już wysłużonego starocia.
Licząc dalej, część z nich wydana została na wyjazdy wakacyjne. Tych pieniędzy żal mi najmniej. Uważam, że warto dobrze wykorzystać studenckie wakacje (jak i sam okres studiów, który uważam póki co za najlepszy), ponieważ jak pójdzie się do prawdziwej pracy to czas na wyjazdy mamy bardzo ograniczony. Dodatkowo część z nas może mieć już inne zobowiązania, jak np. rodzina.
Czy żałuję zaciągnięcia kredytu?
W żadnym wypadku. Sam kredyt pozwolił mi zrealizować wiele celów i przygód, które bez pieniędzy czasem są po prostu nie do wykonania. Dodatkowo, dzięki zabezpieczeniu mogłem bez większych problemów i zmartwień skończyć upragnione studia, za pomocą których zdobyłem w miarę satysfakcjonującą pracę.
Jednego czego mogę żałować to nieefektywnego zarządzania tymi pieniędzmi. Teraz pieniądze te zainwestowałbym w jakiś sposób a przede wszystkim oddzieliłbym je, aby mieć świadomość jaka ich część została przeze mnie rzeczywiście wykorzystana.
Tak na oko mogę stwierdzić, że około 1/3 pieniędzy, tj. 6 000zł zachowałem. Kolejna część wykorzystana została na samochód, tj. jakieś 6 000–7 000zł (licząc naprawy). Z tego by wynikało, że przejedzonych zostało 5 000–6 000zł. Uznaję to za nie najgorszy wynik. Pewnie jakbym się wgłębił to mógłbym uznać, że część tych pieniędzy wydałem na laptopa, telefon komórkowy, aparat fotograficzny. Jednak ciężko tak przyjąć, gdyż w międzyczasie trochę też pracowałem.
Wnioski
Jeżeli macie określone jakieś cele, których bez dodatkowych pieniędzy byście nie osiągnęli, uważam że warto rozważyć zaciągnięcie kredytu studenckiego. Oczywiście wiąże się to z pewnymi utrudnieniami, jak np. znalezienie żyrantów. Sam kredyt jest jednak dostępny na preferencyjnych warunkach: brak odsetek przez okres studiów jak również 2 lata po ich ukończeniu. Na dobrą sprawę można te pieniądze inwestować przez ten czas, po czym spłacić cały a dochód z odsetek będzie naszym czystym zyskiem. Samo oprocentowanie już w trakcie spłaty jest bardzo korzystne.
Warto mieć jednak na uwadze drugą stronę medalu.
Jeżeli jesteśmy osobami, które nie potrafią rozważnie zarządzać swoim budżetem, takie dodatkowe pieniądze mogą zostać w bardzo łatwy sposób przez nas przejedzone. Najgorsze co możemy zrobić to wydać je na jakieś błahostki, jak na przykład nowe markowe ubrania. Niestety problem braku nawyku oszczędzania dotyczy wielu z nas.
W takim wypadku odradzałbym zaciąganie jakiegokolwiek kredytu.
Więcej na temat techniczny kredytu studenckiego w kolejnym wpisie. Przedstawię w nim m.in. harmonogram spłat jaki mnie czeka.
0 komentarze :
Prześlij komentarz