Dom, praca, dziecko, zmęczenie, brak weny do prowadzenia bloga sprawił, że przez dwa lata na blogu powstało zaledwie kilka wpisów.
Jednak z racji skończenia dużego projektu "Dom" w końcu zaczęła się u mnie pojawiać jakaś aktywność. Dzisiaj natomiast przyszła pora rozliczyć się z tego, co działo się w zeszłym roku!
Zapraszam do podsumowania 2017 roku! Zobacz też podsumowanie 2016 roku.
Rok 2017, czyli o budowie domu ...
Po Wielkim Cudzie, już w listopadzie 2015 r. postanowiliśmy z żoną kupić działkę budowlaną w rodzinnym mieście, tym samym wyprowadzając się z Wrocławia, w którym niespełna 2,5 roku wcześniej kupiliśmy mieszkanie!
Na szczęście nie trzymała nas już praca na etacie. Żony firma zwinęła się z Polski podczas urlopu macierzyńskiego. Ja z kolei zrezygnowałem z pracy po wydarzeniach osobistych (patrz podsumowanie 2016 roku).
W związku z decyzją o przeprowadzce podjęliśmy się poszukiwania działki budowlanej. Po niepowodzeniach zarzuciliśmy ten temat do lutego 2016 roku, kiedy to dosyć szybko znalazłem upragnioną działkę!
Znajduje się ona nieco na uboczu miasta, jednak wciąż w granicach 20 minutowego szybkiego marszu od centrum miasta. Wokół cisza, spokój, przyroda. Długo się nie zastanawialiśmy i działkę zakupiliśmy w cenie ok. 3500 zł / ar.
W tym roku, naszą działkę moglibyśmy już sprzedać 1 000 zł drożej / ar. Można tutaj szukać niezłych okazji do zarobku! 28% w jeden rok!
Zobacz też mój poradnik kupującego mieszkanie.Teraz poszło już z górki.
Poszukiwania projektu, czyli przewertowanie dziesiątek katalogów i stron internetowych. Następnie eliminacja kolejnych projektów, aż pozostał tylko ten jeden właściwy. Dom nie za mały, nie za duży. Dla nas w sam raz.
Teraz wystarczyło znaleźć architekta, kierownika budowy, murarza, ślusarza, dekarza, hydraulika, elektryka, tynkarza i ekipę wykończeniową ;-)
Łatwo się mówi, ale osoby, które przez to przeszły, wiedzą doskonale jaki to horror w dzisiejszych czasach.
Teraz wiem, że czas budowy był jednym z najcięższych w moim życiu. Niby sam nie wykonywałem zbyt wielu prac fizycznych, a jednak codziennie wieczorem padałem z wykończenia. Setki godzin spędzone w poszukiwaniach najlepszych rozwiązań. Pierwsza zima potwierdziła, że czas ten nie poszedł na marne! Ale o tym już w innym wpisie ;-)
Tak naprawdę, to tylko z jedną ekipą nie mieliśmy żadnych problemów. A tak, to na każdym etapie były jakieś pożary, snacki, konflikty, niedociągnięcia. Ciągłe upominanie się o pojawienie się na budowie i wykonanie robót zgodnie ze sztuką. A gdy już ekipy pojechały to zazwyczaj trzeba było dokonać poprawek, składać reklamacje, itd.
Zdjęcia z budowy i komentarze z przymróżeniem oka
Tu na razie jest ściernisko...
Pierwszy beton:
Jest też dużo piasku (jakieś 300 ton):
Później była stal:
I znowu polał się beton ;-)
Po czym przyjechało drewno:
Z którego powstał dach:
A domek trzeba było czymś obłożyć, abyśmy nie zmarzli zimą:
Ale jak się później okazało, to był dopiero początek. Największe koszty i problemy zaczęły się później...
Tynki na początku nie były zbyt równe ;-)
A gdy było zimno...
Żeby już nigdy nie było tak zimno:
Były też prace wykonywane osobiście:
Znowu, żeby nie było zimno:
Aż polał się ostatni beton:
Teraz już zaczęło się żmudne wykańczanie wnętrz.
Podsumowanie finansowe 2017 roku
Po całkiem udanym 2016 roku, przyszedł ciężki czas. To już drugi z kolei, gorszy finansowo rok. Nie chodziło tutaj jednak o spadek rzędu kilku - kilkunastu procent! PIT za 2017 rok okazał się niemal o 1/3 niższy niż jeszcze rok wcześniej.
Dochody zacząłem odbudowywać dopiero po zakończeniu budowy domu, tj. w IV kwartale 2017 roku, w którym zarobiłem tyle co przez dwa poprzednie kwartały.
Finansowo była to więc tragedia! Mimo wszystko, już wcześniej postanowiłem, że na pracę nie będę przeznaczał aż tyle czasu, co w poprzednich latach, kiedy to przez 7 dni w tygodniu pracowałem po kilkanaście godzin dziennie. Na usprawiedliwienie powiem, ze lubię to co robię, także bynajmniej nie było to jakieś umartwianie się ;-)
Nie chcę, żeby ktoś sobie pomyślał, że dochód przychodzi z łatwością. Tak na pewno nie było w moim przypadku. Osiągnięte dochody są wynikiem ciężkiej pracy, niekiedy od samego rana aż do późnej nocy. Rzadko pracowałem tylko 8 godzin dzienne przyjęte za standard pracy.
Teraz jednak pieniądze nie są już dla mnie najważniejsze. Na pierwszym miejscu jest rodzina, znajomi i możliwość spędzania z nimi wolnego czasu.
Mam nadzieję, że w końcu udało mi się znaleźć odpowiedni balans pomiędzy pracą a rodziną i odpoczynkiem.
Tylko jeszcze te nieszczęsne kredyty ...
No właśnie, obecny plan jest taki, żeby kredytów pozbyć się dużo szybciej niż przewidują to harmonogramy spłat. Ostatnio zacząłem myśleć o tym comiesięcznym obciążeniu. Jeden z kredytów daje mi możliwość wcześniejszej spłaty, drugi niestety jest mocno ograniczony pod tym względem.
Co dalej z posiadanym mieszkaniem?
Zacząłem mocno się zastanawiać nad tym, jak wypada nasza "inwestycja" w nieruchomości. Jest to w końcu mieszkanie, które nie było kupione z myślą o inwestycji, a o zamieszkaniu.
Już w przyszłym roku mija 5 lat od kupna, więc możemy poważnie myśleć nad tym, czy nie lepiej byłoby je sprzedać i odzyskać wpłacony kapitał.
Patrząc na obecne ceny mieszkań, istnieje wielka szansa na to, że na sprzedaży mieszkanie nie stracimy pieniędzy.
Co o tym myślicie? W głowie chodzi mi pomysł na inwestowanie we flipy, czyli też na rynku nieruchomości.
Co dalej z blogiem Droga do własnego M?
Temat ten nie obchodzi już zbyt wielu osób ;-) Niestety, zaniedbanie bloga przez okres min. 2 lat musiało do tego doprowadzić. Cały czas mam jednak wielki sentyment do "Drogi do własnego M".
To właśnie ten blog doprowadził mnie do tego miejsca, w którym jestem obecnie. Motywował mnie przez te lata to ciężkiej pracy, planowania i dążenia do wcześniej nakreślonego celu.
Teraz, w końcu odzyskałem siły i chęć do nowych wpisów na blogu. Na pewno więc pojawi się tu trochę moich przemyśleć na temat gonitwy szczurów, dążenia do celu, do obrania własnej drogi życiowej, nieuleganiu powszechnej opinii prowadzącej do konsumpcjonizmu (wyższe dochody = wyższe wydatki).
Chciałbym, żeby choć część dawnym czytelników powróciła na bloga, tak żebym nie pisał sam dla siebie. Czas pokaże, czy tak się stanie.
Cele na 2018 rok
Na 2018 rok zaplanowałem sobie :
- Uporządkowanie sobie dziennych obowiązków
- Ustalenie efektywnego trybu pracy
- Dokończenie zaległych tematów
- Rodzina
- Nasz synek drugi raz się nie urodzi i nie sprawi nam tyle frajdy ;-)
- Zadbanie o zdrowie i kondycję fizyczną
- Od kiedy kupiłem sobie opaskę Xiaomi Mi Band 2, zacząłem bardziej przyglądać się aktywności fizycznej
- Podjęcie decyzji w sprawie mieszkania
- Odbudowanie kapitału
Na koniec, życzę Wam Wszystkiego Najlepszego, spełnienia marzeń i tego, aby 2018 rok był jeszcze lepszy!
A Ty, jakie masz cele na ten rok?!
0 komentarze :
Prześlij komentarz