Jak wiecie sam marzę o tym, żeby wreszcie zamieszkać w swoim „M” i przestać myśleć o tym, czy aby już na pewno jest ten najlepszy moment na kupno, czy może jeszcze przebiedować te kilka lat.
Póki co jesteśmy z żoną w całkiem komfortowej sytuacji, jako że nic nas specjalnie nie trzyma w danym miejscu, nie mamy dzieci, choć te są w najbliższych planach.
Cykl – kupno czy wynajem mieszkania:
I. Kupno mieszkania na kredyt przy wkładzie własnym 20%
II. Rozwiązanie pośrednie - dalsze odkładanie pieniędzy i kupno mieszkania przy wkładzie własnym ok. 50%
III. Wynajmowanie mieszkania do czasu jego kupna za gotówkę
Na początek wyjaśnię skąd te 20%. Chodzi o to, żeby nie wykupywać ubezpieczenia od brakującego wkładu własnego, zawsze to kilka tysięcy złotych do przodu.
Zaleta tego rozwiązania jest taka, że jeżeli będziemy regularnie płacić nasze raty (mamy również możliwość nadpłaty oraz wcześniejszej spłaty kredytu) to na horyzoncie widzimy, że dom czy mieszkanie w którym żyjemy będzie nasze. Stabilizacja, możliwość dowolnej aranżacji wnętrza, itd. Po prostu już od czasu kupna i wzięcia kredytu możemy się czuć jak u siebie.
Wady
Niepewna przyszłość, w każdej chwili mogą pojawić się różnego rodzaju problemy, przez które spłata rat może okazać się dużym problemem. Nie wiemy co stanie się w przyszłości.
Kolejną wadą jest to, że przez pierwsze lata spłacamy śmieszne kwoty raty kapitałowych, przy ok. 300tys zł na 30 lat jest to ok. 200zł kapitału a 1600zł odsetek!!!
Krytycy tej opcji muszą pamiętać o jednym: nasze zarobki stale rosną (co jednak nie znaczy, że będzie tak w przyszłości) a inflacja sprawia, że za te kilkanaście - kilkadziesiąt lat rata w wysokości 1500-2000zł miesięcznie wcale nie będzie tak uciążliwa jak byłaby teraz. Zawsze też możemy wcześniej spłacić kredyt bądź po prostu go nadpłacać, dzięki czemu spłacamy więcej kapitału niż opisane powyżej.
UWAGA!!! Zawsze należy pamiętać o funduszu awaryjnym!!! Tak, aby w razie problemów, utraty pracy czy choroby, nie mieć problemów w spłacie rat przez co najmniej 3 do 6 miesięcy.
2. Rozwiązanie pośrednie - dalsze odkładanie pieniędzy i kupno mieszkania przy wkładzie własnym ok. 50%
W tej opcji czekamy aż ceny na rynku wrócą do „normalności” oraz aż uzbieramy większy wkład własny.
Co przez to rozumiem?!
Przez takie wyrażenie rozumiem osiągnięcie cen równych sumie realnych kosztów budowy mieszkania i marży dewelopera w wysokości podobnej jak miało to miejsce choćby w roku 2004-2005 (przed boomem). Oczywiście nie ma żadnej pewności, że ceny spadną do takich wartości, o których piszę.
3. Wynajmowanie mieszkania do czasu jego kupna za gotówkę
Niewątpliwą zaletą tego rozwiązania jest to, że nie jesteśmy przywiązani do danego miejsca. Możemy bez problemów zmienić pracę, wyjechać do innego miasta czy zagranicę. W przypadku zmiany pracy nie mamy problemu z długimi i kosztownymi dojazdami.
Również gdy denerwują nas sąsiedzi to możemy po prostu poszukać innego mieszkania, które będzie dla nas korzystniejsze.
Wady?
Dla mnie te nie są specjalnie uciążliwe. Jedną wadą może być to, że płacimy pieniądze komuś na jego raty kredytu J. Brak stabilizacji (co dla innych będzie z kolei zaletą). W każdej chwili właściciel może nam wypowiedzieć umowę najmu przez co będziemy musieli martwić się przeprowadzką i szukaniem nowego lokum.
Podsumowanie i moje podejście
Jak wszyscy wiemy ceny mieszkać spadają. Ten trend panuje na rynku już od ok. dwóch lat i nic nie wskazuje na to, że sytuacja się zmieni (choćby ujemny przyrost naturalny, nadpodaż mieszkań i świadomość ludzi, że ceny nieruchomości są oderwane od rzeczywistości).
Jest to bardzo mocny argument za tym, żeby z kupnem mieszkania jeszcze się wstrzymać o ile możemy się bez niego jakoś obejść. Wiadomo, różna jest nasza sytuacja życiowa. Dajmy na to, osobom z trójką dzieci może być ciężko wynajmować mieszkanie (koszty wynajmu większego mieszkania są wyższe, więcej pieniędzy oddajemy komuś).
Moje podejście
Na obecną chwilę skłaniam się ku opcji nr 2, czyli tej hybrydowej. Jest to wynajem jakieś taniej kawalerki z dobrym i szybkim dojazdem do pracy (bądź na tyle blisko, żeby chodzić do niej na nogach).
Jeszcze przez rok będę się przyglądał rynkowi i mam nadzieję, że w tym czasie ceny powoli wrócą do normalności.
Wtedy też podejmiemy decyzję co dalej. Nie bez znaczenia będzie aktualna sytuacja na rynku.
Na pewno nie wybiorę opcji nr 1, jakoś płacenie 200zł rzeczywistej raty kapitałowej i 1600zł odsetek do mnie nie przemawia.
Polecam inne wpisy na temat rynku nieruchomości, m.in: